Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
R.
Stawicz, (N.Sącz.)
O
cechu katowskim w Bieczu.
Kara
śmierci czyli kara polegająca na pozbawieniu życia winowajcy istnieje w
dzisiejszych czasach w niektórych tylko kodeksach karnych i to zwykle stosowaną
bywa do kilku najcięższych zbrodni. Inaczej było w średniowieczu, gdzie karą
śmierci szafowano ogromnie licznie, dodając nadto do pozbawienia życia
winowajcy uprzednie tortury, czyli męczarnie! Przepisy prawne średniowiecza
rozróżniają kilkanaście rodzaj kar śmierci, przyczep wykonanie ich jest
naprawdę straszne i nieludzkie! Ścięcie, wieszanie, wbijanie na pal,
ćwiartowanie, spalenie na stosie, utopienie, rozrywanie końmi i łamanie kołem
to tylko mała ilość sposobów pozbawiania życia winowajcy, przyczem jako kary
lżejsze fungowały: pławienie we wodzie, obcinanie członków wyrywanie języka
wreszcie pręgierz! Nic więc dziwnego, że do wykonywania tych strasznych kar
musiano mieć obeznanego ze swem okrutnem rzemiosłem fachowca kata, który też w
potocznej mowie nazywa się stale „mistrzem!”
Prawo
miecza, czyli karania ma w średniowieczu po miasta wójt i ławnicy. Istnieje też
urząd prokuratorski, czyli tzw. instygator. Każde przeto miasto większe
utrzymuje do karania i tracenia zbrodniarzy swego własnego kata czyli
„mistrza”! Za prace swe i trudy do których należy również ceklarstwo to jest
zakuwanie w kajdany, pełnienie funkcji przy pręgierzu i „wyświęcaniu” t.j.
wypędzaniu z miasta (wszeteczne niewiasty) oraz rakarstwo t.j. łapanie psów
płacono mu tygodniowo (w N.Sączu n.p.) 24 gr. czasem 1 zł., a najwyżej 1 zł. 15
gr.[1])
Natomiast od poszczególnych egzekucji pobierał osobne wynagrodzenie w
wysokości4–6 złotych. Widzimy stąd że wynagrodzenie mistrza jest dość duże,
tembardziej, że egzekucje trafiają się bardzo często. Jest więc w każdem
mieście stały kat, podwładny wójtowi, jest też i w N. Sączu, a na wypadek jego
chwilowej nieobecności (śmierć, choroba) sprowadza miasto najczęściej kata z
Kezmarku (płn. Węgry), Żywca względnie Biecza. Widać te miasta słyną ze swych
fachowych ”mistrzów” – a w Bieczu istnieje przecież jedyny w całej Polsce cech
katowski.
Dziwnem
się to może wyda niejednemu, że mógł istnieć cech katów, jednakże jest to rzecz
w średnich wiekach zupełnie zrozumiała. Kat jest zwyczajnym rzemieślnikiem, traktuje fachowe pozbawiania
życia osądzonych prawem ludzi jako swe rzemiosło – rękodzieło, zrzesza się więc
podobnie jak wszyscy inni rzemieślnicy, kupcy i mieszczanie w cech t.j.
organizację zawodową, która przyjmuje uczniów, kształci ich w swem krwawem
rzemiośle i wyzwala jako „mistrzów!” Jest to o tyle także zrozumiałem, że
zapotrzebowanie na katów jest duże, obok bowiem szeregu miast są kaci również
przy sądach starościńskich i assesorskich przy królu. Cech katowski w Bieczu
rozwija się przeto przez wiek XVI. i XVII. bardzo silnie[2]
Mało
przechowało się wiadomości o samych praktykach cechowych. Wspomina o nich
Kołaczkowski (Wiadomości o fabrykach i rękodziełach w dawnej Polsce. Warszawa
1881.) Młodzi adepci „sztuki katowskiej” nie rekrutowali się z jakichś
opryszków czy degeneratów bynajmniej – zresztą był to przecież czas, w którym
krew ludzka ciążyła na niejednych rękach, nawet szlachetnie urodzonych!
Początkowo zaprawiał się uczeń w rakarstwie, kowaniu, bił zwierzęta (często
uczniowie cechu katów sprawują funkcje rzeźniczych pomocników),, a potem szedł
do egzekucji jako asysta. Aby się zaś w młodym uczniu litość nie budziła i dla
stępienia nerwów, wypijał uczeń, a bardzo często i „mistrz” garniec gorzałki,
przyczep koszt ten należał do urzędowych kosztów sądowo–miejskich.
Wobec
różnorodności kar i całego ogromnie strasznie przemyślanego aparatu męczarń:
wykonywanie czyto tortur, czy wyroku egzekucji wymagało obecności „mistrza” i
kilku pomocników. W ten więc sposób praktyczny, początkowo przez asystowanie i
spełnianie drobniejszych posług egzekucyjnych jak niecenie ognia, rozpalanie
narzędzi, prace przy linach i tp. wprawiali się pomocnicy kata w swe funkcje,
dochodząc z czasem do „mistrzostwa”.
Wyzwoliny
odbywały się w sposób uroczysty, zwykle po samodzielnie przez takiego
czeladnika wypełnionym „Meisterstucku”, tj. samodzielnem dokonaniu egzekucji na
jakimś głośniejszym rozbójniku. Czy cech katów kształcił i teoretycznie, o tem
można się tylko domyślać, choćby z głośnego około r.1860 znalezienia narzędzi
tortur w jednej z piwnic nowosądeckich, o czem w następnym feljetonie.
[1] Ks. Jan Sygański, Historja Nowego Sącza. 1 zł= 30 gr. Dla porównania wartości pieniądza podaję, że w tym czasie para butów wysokich kosztuje 1 zł. 18 groszy, łokieć sukna 15 groszy i t.d.
[2] Łepkowski, Broń sieczna 1857 podaje rysunek miecza katowskiego, bieckiego cechu katów. W tym czasie przechowywanym był jeszcze w Magistracie Biecza, jak wiadomo jednego z najstarszych miast w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz