Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Wojciech Walczak ( Kraków).
Biecz, miasto kontrastów i żyjącej przeszłości.
ZABYTKOWE BUDOWLE.
Niewiele
chyba jest w Polsce, pośród małych, do 4.000 mieszkańców liczących miasteczek
takich, jak Biecz, a może niema wśród nich drugiego, gdzieby
jak tu, granica między teraźniejszością a przeszłością była tak nieuchwytna,
równie łatwa do przekroczenia. Biecz, – taka dziwna nazwa, trącąca pleśnią
wieków. Gdybyśmy powodowani ciekawością, zaglądnęli do leksykonu, znajdziemy
tam kilka krótkich wierszy tej mniejwięcej treści: „Biecz, miasto, pow.
Gorlicki, woj. Krakowskie, stacja kolejowa,
Już zdala przy bliżaniu się szosą od Gorlic czy Jasła, rzuca się w oczy niecodzienny widok sylwetki miasta. Oto na falistem wzgórzu, spadającem zadrzewionemi stokami w dolinę Ropy, ponad pierścieniem zieleni drzew, nad skrawkami białych ścian domostw rozlewa się mozaika różnorakich dachów, a ponad tem, wysoko ku niebu, sterczy koronką gotyckicj fasad czerwony masyw kościoła farnego, obok czworoboczny słup wieży–dzwonnicy, również czerwienią cegły kontrastującej z zielenią drzew, nakryty lekko baniastym hełmem dachu, zakończonego wieżyczką . Wynioślej jeszcze góruje nad zbiorowiskiem domów wyniosła, ośmioboczna wieża ratuszowa, tworząc swemi sześcioma piętrami szarych ścian jakby symbol przeszłości bieckiego grodu.
ULICZKI, RATUSZ I WIEŻA KATOWSKA.
Samo miasteczko swemi krętemi i wąskiemi uliczkami, niskiemi dokami czy małemi kamieniczkami ni robi zbyt korzystnego wrażenia i gdyby nie rozrzucone wśród tego ślady przeszłości, nie różniłoby się niczem od reszty tego pokroju mieścin, w miarę brudnych, w miarę zażydzonych, jakich tyle spotyka się w Małopolsce.
Na wstępie już, przy wjeździe od strony Gorlic, mija się niską, okrągłą basztę, przypierającą do okrągło sklepionej bramy, niestety zamurowanej, na której rozsiadła się kamieniczka, być może należąca kiedyś do całości obwarowań. Wąska uliczka prowadzi do czworobocznego, rozległego rynku, na środku którego wznosi się nad przebudowanym znać później ratuszem, potężna przeszło 50–metrowa wieża, o murach 3–metrowej grubości, poprzecznemi gzymsami, podzielonemi na 6 pięter, z których niższe stanowią czworoboczną podstawę, a trzy wyższe wystrzelają nad niemi ośmioboczną, zwężającą się ku górze wieżycą, zakończoną szczytowym gankiem, otaczającym latarniowe zakończenie, przykryte płasko–stożkowym dachem. Wykute na zachodniej ściany wieży tej, zwanej katowską, herby, otaczające tarczę z orłem polskim, oraz charakter budowli pozwalają na odniesienie powstania jej do XVI w. Nazwa „wieżą katowska” odnosi się do faktu, iż w średniowieczu istniała tu szkoła katów, w podziemiach ratusza istnieją lochy więzienne, a u stóp wieży stawało katowskie rusztowanie w czasie licznie dokonywanych w bieckim grodzie egzekucyj na rycerzach–rabusiach z dukielskiego traktu, czy na zbójnikach beskidzkich.
Z rynku krótka uliczka prowadzi ku kościołowi. W drodze mijamy niską, piętrową kamieniczkę, o charakterze kamieniczek przy ul. Kanonicznej w Krakowie. Jest to dom Kromera, wielkiego syna Biecza. Na tarczy herbowej nad wejściem do izby pierwszego piętra data 1612. Beczkowe sklepienia izb, renesansowe kamienne odrzwia, siedzenia we framugach okien, wszystko żyje duchem tej epoki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz