Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Po powodzi w
Gorlicach.
Z Gorlic piszą
nam p. R.R.: Pierwsze objawy zbliżającej się powodzi, dały się zauważyć w
poniedziałek rano 16 b.m., około południa wody Ropy zalały już część Zawodzia i
targowicę miejską, a w północy gdy
powódź osiągnęła maksimum nasilenia została również zalana ul. Podkościelna
wraz z przyległemi ogrodami oraz park miejski.
Stan wody
podniósł się do 3-4m pond poziom normalny, tak że już około południa policja
miejska przy udziale miejscowej ochotniczej straży pożarnej ewakuowały bardziej
zagrożone osiedla.
Na te, miejscu
podkreślić należy ofiarną pracę drużyn ratowniczych, którym przykład
poświęcenia dawali burm. m. Kwaskowski i dr Hollender.
Nurt rzeki,
unoszący mnóstwo pni drzewnych, belek resztek mostów itp. Stawał się coraz groźniejszy
i około 11 godz. Runął podmulony most betonowy, wiodący do parku miejskiego a w
parę minut później masy niesionego drzewa rozbiły most drewniany koło targowicy
miejskiej.
Mimo
olbrzymiego przyboru wody jakiego nie pamiętają już od pół wieku, obeszło się
bez wypadku w ludziach, gdyż wszystkich bardziej zagrożono delożowano.
Znacznie
groźniej przedstawiała się powódź w pobliskim Bieczu, gdzie ludność niżej
położonych części miasta musiała ratować się ucieczką na drzewa i dachy swych
domów.
Akcję
ratowniczą utrudniał brak łodzi i pontonów, oddziały ratownicze rozporządzały
bowiem tylko dwoma małemi pontonikami, wypożyczonemi z fabryki w Gliniku
Marjampolskim, z któremi zresztą nieprzyzwyczajeni strażacy nie bardzo umieli
dać sobie radę.
Szkody jakie
powódź wyrządziła w miecie i w powiecie są bardzo znaczne, prócz dwu wyżej
wymienionych mostów zerwała Ropa dwa inne w Bystrej i wsi Ropie, tak, że
komunikacja automobilowa z uzdrojowiskiem Wysową jest obecnie przerwana. Poza
tem uszkodzone zostały niektóre gościńce (tory kolejowe Biecz Jasło) i znaczne
szkody poniosło rolnictwo.
Nazajutrz po
zalewie okazało się, że Gorlice są odcięte od świata, a na tle niepewności
zaczęły się szerzyć paniczne wieści o rozmiarach powodzi w Rzeszowskiem i
Sandeckiem. Próby połączeń telefonicznych i telegraficznych kończyły się
fiaskiem, co jeszcze bardziej podnosiło stan ogólnego zdenerwowania. Pierwsze
dzienniki przyszły okrężną z Krakowa w piątek: położyły one wprawdzie kres
domysłom, ale odsłoniły tak straszną rzeczywistość, na tle której powódź w
Gorlicach okazała się niewielką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz