Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Z. Ordyńska, Letniska dzieci górnośląskich. Dzieci polskie z
Górnego Śląska, Niemiec i Gdańska czują się na kolonjach świetnie.
Kraków, 18 sierpnia.
Z prawdziwym zapałem i szczerą radością przyjęłam propozycję
wcięcia udziału z ramienia Redakcji „I.K.C.” w wycieczce lustracyjnej kolonij
letnich dzieci górnośląskich, która się odbyła w dniach 9, 10 i 11 b.m. z
udziałem władz województwa śląskiego, Rady naczelnej i członków Z. O. K. Z.,
oraz prasy krakowskiej i śląskiej na terenie woj. Krakowskiego i Śląska
cieszyńskiego. Możność poznania u samego źródła akcji kolonji dla dzieci
polskich z Niemiec, Gdańska i Górnego Śląska, prowadzonej od r. 1925 przez
Z.O.K. Z., która rozwijając się z każdym rokiem coraz pomyślniej, staje się
jedna z najpoważniejszych akcyj społecznych w Polsce, była już sama przez się
wystarczającą atrakcją. Poza tem nęciła perspektywa 8–dniowej przejażdżki
samochodowej, możność wyrwania się z murów miasta, poznania nowych zakątków
Polski, odwiedzenia już znanych, drogich sercu i wspomnieniom miejsc. […]
Wszędzie, tak kierownictwo szkół miejscowych, jak i komitety
Z.O.K.Z., oraz duchowieństwo i władze z całem oddaniem i przychylnością odnoszą
się do letnich kolonij, ułatwiając kierownikom i wychowawcom kolonij ich
ciężkie zadanie. Pod tym względem kolonja dla 52 dziewcząt w Niegłowicach pow.
Jasło, zostająca pod kierownictwem p. Masteja, może świecić przykładem. Dużą
zasługę w tym względzie przypisać należy staroście jasielskiemu, p. Antoniemu
Zollowi, który kolonję otacza swą troskliwą opieką.
Na kolonji w Niegłowicach |
Nazajutrz po noclegu w Jaśle, budzi nas chmurny, słotny dzionek. Zważyło nam to trochę humory, gdyż właśnie droga wypadała obecnie jednym z najpiękniejszych szlaków woj. krakowskiego – wyruszamy o 7–mej rano. Mijamy Biecz, jedno z najstarszych miast polskich, przystrojone w stare baszty i resztki murów obronnych, ze wspaniałą gotycką farą z XIV w. i drogą, która prawdopodobnie po raz pierwszy czuła na swej niewypielęgnowanej skórze kulturę kół samochodowych, wbród przez łożysko Ropy docieramy wśród zaciętego deszczyku do Wójtowa w pow. gorlickim. Zastajemy dziewczątka w liczbie 50–ciu przy śniadaniu, spożywające z apetytem kawę i kromy domowej słodkiej bułki z marmoladą. I tutaj stosunki w kolonji nadzwyczaj miłe. Kierownik p. Pierzyński zdaje dokładny raport. Ludność miejscowa bardzo przychylna. Komitet miejscowy Z.O.K.Z. z Gorlic ofiarował 2.000 zł. Dziewczynki popisują się deklamacją, piosenką solową i zbiorową. Na wszystkich twarzyczkach przebija się szczera radość i zadowolenie.
Wydostawszy się następnie już na główny trakt, drogą na
Gorlice zdążamy do Grybowa. – Okolica zupełnie odmienna od dotychczasowych.
Miast złotych łanów pszenicy i kopic żyta, strzelają w górę setki wież
wiertniczych. Mijamy olbrzymie zakłady rafinerji w Libuszy, następnie Gorlice,
miasto tak smutnie zapisane w historji wojny światowej, po której pamiątki w
postaci ruin, porośniętych zielskiem i chwastami, szczerzą tu i ówdzie swe
spróchniałe zębiska.
[…]
Zofia Ordyńska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz