Wspomnienia z tamtych wydarzeń… likwidacja gorlickiego getta - sierpień 1942 r.
75.
rocznica likwidacji gorlickiego getta – 19.08.2017 r. – Pawilon Historii Miasta
Spotkanie Pamięci poprowadził
rektor Uniwersytetu Złotego Wieku w Gorlicach –
pan Roman Dziubina
Pani
Anna
Wygrzywalska – „Jestem córką
rymarza. Moi dziadkowie, pradziadkowie byli rymarzami. Mieli w Gorlicach
warsztaty. Przed wojną mieszkaliśmy na ulicy Podkościelnej. Na tej ulicy
mieszkało pięć rodzin katolickich, a tak to mieszkali sami Żydzi. Nasz dom był
umiejscowiony przy samej >Szklarczykówce< . Dom posiadał trzy
mieszkania. W jednym mieszkaliśmy
z rodzicami, a w drugiej części była pracownia rymarska, w kolejnej moja ciotka
Kozłowska, która miała pracownię krawiecką. Szyła fartuchy, kaftany i jeździła z tym towarem w góry na jarmarki (…)
Przypominam sobie takie zdarzenie (…) Przychodzili gestapowcy do tatusia. Jeden
z gestapowców, który umiał mówić po polsku, poprosił rodziców żebyśmy poszły
[pani A. Wygrzywalska razem z siostrą – SM] do >Szklarczykówki<bo tam ma najęta krawcową, która jest Żydówką
i szyje jakieś rzeczy dla jego dzieci. Rodzice nie bardzo chcieli nam pozwolić,
bo obawiali się. Przyszła ta krawcowa, zaprowadziła nas. Pamiętam jak dziś (…)
Wychodziło się na górę po schodach. Był duży pokój z salonem. Siedzieli
gestapowcy – pili, rozmawiali, śmiali się. Weszłyśmy do małego pokoiku, tam do
tej krawcowej. Po przymiarkach zostałyśmy odprowadzone i dostałyśmy po torbie
cukierków. Później od rodziców dowiedziałam się, że ta krawcowa została
zastrzelona, właśnie tam gdzieś pod >Szklarczykówką< (…).
Przypominam
sobie drugie zdarzenie. Kiedy była likwidacja Żydów - do trzeciego mieszkania przyjechała
rodzina z Lipska, małżeństwo z synem. Dorosły syn był lekarzem i mieszkali od 1934 r. W nocy
przyszli gestapowcy. Weszli do naszego mieszkania, do pokoju. Myśmy z siostrą
leżały na łóżkach schowane. Ciocia nas pilnowała. Mamusia poszła do państwa Gubałów. Oni mieli tam
pracownię trumien. Tatuś schował się z ciotką do pryzmy cegieł, która stała na
podwórzu. Poszli [gestapowcy – SM] do następnego mieszkania. Wówczas ojciec
tego lekarza był chory, wiec wyciągli go przez sień i zastrzelili przed domem
[…]. Nie mieszkaliśmy długo na ulicy Podkościelnej, bo już wówczas Niemcy
chcieli zrobić ulicę strategiczną pod kościołem i musieliśmy się stamtąd wyprowadzić
[…]. Rodzice szukali takiego domu żeby była jeszcze i stajenka [rodzina pani A.
Wygrzywalskiej posiadała gospodarstwo domowe – SM]. Pola były przy cmentarzu wojskowym
nr 91. Nad Stróżówianką był dom pożydowski i tam myśmy się przeprowadzili do
domu, gdzie fajki produkował Żyd Mojżesz Gebel. Te fajki nawet zachowały się
[…]. Dom [zmarłego Żyda – SM] poszedł do rozbiórki. Jak ponowie rozbierali ten
dom - to mówię im >Panowie jak złoto znajdziecie to
proszę sobie zabrać, ale fajki bardzo chętnie bym zabrała< . Razu pewnego
woreczek tych fajek dali i są zachowane te fajki”.
Zebrał
i opracował: dr Sławomir Mrozek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz