Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Marmolada ze śledzi.
Na łamach pism niemieckich, a także i polskich w zaborze
poznańskim spotykamy się co pewien czas z jakąś nową receptą aktualnej obecnie
kuchni wojennej. Okazało się, że potrzeba jest matką wynalazków i z tej
dziedziny i to wynalazków pomysłowych.
W jednem z pism poznańskich pisze pewna pani:
„Kiedy już tak dużo nastręczają „mądrych” recept kuchennych,
niech też która z tych pomysłowych gospodyń i kucharek wymyśli coś taniego a
dobrego do smarowania chleba, ponieważ dzieci nie chcą jeść chleba suchego”.
Niech mi wolno będzie następującą polecić receptę na
marmoladę ze – śledzi. Za 20 lub 30 fen. Śledzi, odpowiednio do liczby głów w
rodzinie – oczywiście najtańszego towaru – dobrze je obmyć i obrać, potem niech
z pół dnia moczą się we wodzie. Następnie dobrze osączyć z wody, drobno usiekać
z cebulką, dodać cokolwiek pieprzu lub marjanki, podług tego, jak kto lubi i
usmażyć choćby w margarynie, po dodaniu szczypty mąki. Marmoladę taką będą
dzieci jadły za… miód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz