Zachowano pisownię oryginalną. Źródło u autorów.
Zdrojowisko w dolinie Ropy.
Zdrojowisko w dolinie Ropy.
Wysowa. Wieś i zakład zdrojowy tej samej nazwy leżą w
południowej części powiatu gorlickiego na wysokości 525m. n.p.m. Na niewielkiej
stosunkowo przestrzeni, w bliskiem sąsiedztwie jedno od drugiego położone,
tryska tam 7 źródeł szczawy z wodą o różnem stężeniu i o wcale różnorodnym
składzie. Kolejne rozbiory, Trochanowskiego z r. 1879, Radziszewskiego z r.
1882, oraz drugi rozbiór Trochanowskiego z lat 1891 i 1895, wreszcie rozbiór
najbardziej stężonej szczawy ze zdroju Słonego, wykonany przez L.
Marchlewskiego w r. 1925, stworzyły dobre podstawy dla klasyfikacji wód
wysowskich, stwierdzając równocześnie zasadniczą stałość ich chemicznego
składu, a tem samem także ich lekarską i kupiecką wartość. Z przeglądu tablic
rozbiorów wynika, że wody te stoją w pośrodku między szczawami z doliny Dunajca
z jednej, a z doliny Popradu z drugiej strony. Naddunajcowe przypomina
najbardziej woda ze zdroju „Słony”, nadpopradzkie woda ze zdrojów Józefa i
Wandy. Pokazują to bardzo wyraźnie tablice rozbiorów z wpisanemi w nie w
gramach ilościami najistotniejszych składników, zawartych w litrze wody.
Pod względem klimatycznym nie różni się Wysowa zasadniczo od innych zachodnio małopolskich karpackich uzdrowisk.
Pomimo bardzo wartościowych wód leczniczych i dobrego
górskiego klimatu nie zajął stworzony tam około r. 1880 zakład
zdrojowo–kąpielowy poważniejszego stanowiska, nawet po uzyskaniu w r. 1882
wszelkich prawnych zabezpieczeń, zapewnionych przez małopolską ustawę dla
uzdrowisk. Znała go i korzystała z niego prawie że wyłącznie tylko niezamożna
ludność żydowska pobliskich miast i miasteczek. Przybysze z dalszych okolic,
nawet już z Krakowa, należeli do względnych rzadkości. Wszystko, co Wysowa dać
mogła, było bardzo skromne, aż nadto skromne. O istotnej rentowności nie mogło
być i mowy nawet w tych warunkach. Na urządzenie zakładu i na rozbudowę trzeba
było znacznego kapitału, a nie rozporządzał nim żaden z pośród kilku, zmieniających się dość często
właścicieli. Przyszła wreszcie wojna. W toku ciężkich walk gorlickich w maju
1915, uległa Wysowa zniszczeniu wraz z
całym zakładem kąpielowym. Ostały się tylko źródła i – dziwnym zbiegiem
okoliczności – także rozległy, wcale niebrzydki park zdrojowy.
Przez parę lat leżało wszystko odłogiem. Pewne ożywienie
wniosła dopiero, jako nowy właściciel zakładu, zdrojowa spółka wysowska,
stworzona w roku 1921 z inicjatywy lekarskiej. W ciągu następnych lat ujęto na
nowo źródła, wybudowano nad 4–ma z nich estetyczny pawilon, przeprowadzono od
wszystkich źródeł rurociągi do placu, na którym stanąć ma w przyszłości budynek
kąpielowy, wybudowano domy administracyjne, uporządkowano drogę dojazdową. W r.
1925 rozpoczęła się eksploatacja i rozsyłka wody ze zdroju Słonego.
Wysowa. - Dom Zarządu. |
I skład chemiczny i dość już długie, bo kilkadziesiątletnie
doświadczenie lekarskie uprawniają do tego, żeby wodę wysowską ze zdroju
Słonego postawić w rzędzie najbardziej wartościowych wód leczniczych wogóle. Z
wielką korzyścią dla chorych zalecać ją można zwłaszcza w nieżytach żołądka,
jelit i przewodów żółciowych. Ale dobre usługi oddaje także w skazie
podagrycznej, w kwaśnej kamicy nerkowej i w nieżytach dróg moczowych zwłaszcza
miedniczek nerkowych. Nie godzi się również zapominać o wszelkiego rodzaju nieżytowych sprawach
narządu oddechowego, gdzie wody alkaliczno–słono–wapniowe już od bardzo dawna
cieszą się zupełnie zasłużonem powszechnem uznaniem.
Polski świat lekarski nie docenia wartości wody wysowskiej w
znacznej części zapewne dlatego, że słyszy o niej rzadko, a więc i wie za mało.
Do obudzenia powszechnego zajęcia w sferach lekarskich przyczyniłyby się w
wysokim stopniu poważne publikacje, oparte na ścisłych badaniach klinicznych.
Biodynamiczne i lecznicze własności wody ujawniłyby się wtedy w całej pełni. O
tego rodzaju publikacje powinien postarać się jak najrychlej zarząd wysowskiego
zdrojowiska.
Przy obecnem swojem urządzeniu i rozbudowaniu nie może
Wysowa pomieścić w porze zdrojowej więcej, aniżeli kilkaset osób i prócz wody
oraz dobrego górskiego klimatu nie może im dać niczego więcej. Trzeba, ażeby
mogła dawać więcej i żeby liczba tych coby z tego korzystać mogli, szła w
tysiące. Szkoda po prostu marnujących się leczniczych skarbów przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz