Kolędnicy, rysunek oryginalny Piotra Stachiewicza, Tygodnik Illustrowany 1888. |
Zwyczajem który nierozerwalnie związany jest ze Świętami
Bożego Narodzenia jest zwyczaj kolędowania. Obchody kolędnicze w wielu krajach
chrześcijańskiej Europy znane były już w średniowieczu, natomiast najstarsze
polskie wzmianki źródłowe na ten temat pochodzą z XVI wieku.
Grupy kolędnicze składały się z kilku a czasem nawet
kilkunastu osób. Były to zazwyczaj dzieci i młodzież, bardzo często z biednych
domów. Do połowy XX wieku nie występowały w tych grupach dziewczynki.
Wchodząc do domu kolędnicy wygłaszali lub wyśpiewywali
życzenia dla gospodarzy, a niekiedy odgrywali zabawne scenki. Zazwyczaj na
koniec prosili o datek: najczęściej, w tej, tak zwanej kolędzie otrzymywali
jedzenie, nieraz specjalnie przyrządzane na ten cel bułki, kiełbasę, słoninę
czy świątecznego kołacza, bądź niekiedy drobne monety.
Kolędników zawsze przyjmowano chętnie, gdyż wierzono, że ich
odwiedziny przynoszą szczęście domowi i jego mieszkańcom.
Turoń. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe http://www.audiovis. nac.gov.pl |
Z racji ciężaru do tego zadania wybierano najsilniejszego spośród
grupy. Zwykle turoniowi w pochodzie towarzyszyli dziad, cygan, cyganka, Żyd, a
czasami także muzykant. Była to grupa bardzo zabawowa i rozbrykana, w czym
szczególnie przewodził turoń, już od wejścia skacząc po domu, tańcząc,
zaczepiając panienki i dzieci. W tym czasie reszta grupy też nie próżnowała –
dziad z zawieszonym na szyi różańcem odprawiał głośne modły, potrząsając
jednocześnie torbą na datki, cyganka wróżyła z kart, cygan usiłował skraść coś
gospodarzowi by następnie zaproponować mu kupno skradzionej rzeczy, zaś Żyd
namawiał gospodarzy usilnie do kupna samego turonia zachwalając go jako miłe,
pocieszne, łagodne i ładne „bydlątko”. Tańczący jak oszalały turoń, w końcu
padał, pozorując swoją śmierć i nie podnosząc się na żadne zabiegi, jak
skakanie wokół niego, cucenie wodą, łapanie za ogon czy rogi, do „żywych”
przywracał go tylko i wyłącznie łyk wlanej bezpośrednio do pyska gorzałki.
Wówczas turoń wstawał, dziękował, po czym grupa dostawszy kolędę ruszała dalej
w obchód po domach.
Niekiedy na podobnej zasadzie jak z turoniem, chodzono z
kozą, niedźwiedziem, baranem lub krową.
Odmiennymi grupami kolędniczymi były tzw. „ Herody”. Były to
grupy kolędnicze składające się z młodych aktorów-amatorów, które przedstawiały
widowisko na temat ostatnich chwil życia króla Heroda. W widowiskach tych
pojawiały się niekiedy regionalne akcenty, ale główny scenariusz pozostawał ten
sam. Przedstawienia te wymagały od grających nie tylko pewnych umiejętności
aktorskich, zaangażowania, ale także wielu przygotowań w tym przede wszystkim
przygotowania wielu rekwizytów i bogato zdobionych kostiumów.
Innym rodzajem widowisk, które przedstawiały aktorskie grupy
kolędnicze były jasełka. Inicjatorem tego przedstawienia upamiętniającego historię
narodzin dzieciątka Jezus był św. Franciszek z Asyżu, a do Polski trafiły one
wraz zakonem franciszkanów w XIII w. Początkowo wystawiano je jedynie w
kościołach, dopiero w późniejszym czasie wyszły poza ich mury, upowszechniając
się jako ludowe widowiska narodzin Pana. Słowo „jasełka” zaczerpnięto od
staropolskiego słowa „jasło” czyli „żłóbek”.
Bibliografia:
U. Janicka- Krzywda, Rok Karpacki. Obrzędy doroczne w Karpatach Polskich, Warszawa 1988.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
M. Ziółkowska, Szczodry wieczór, szczodry dzień, Warszawa 1989.
Bibliografia:
U. Janicka- Krzywda, Rok Karpacki. Obrzędy doroczne w Karpatach Polskich, Warszawa 1988.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
M. Ziółkowska, Szczodry wieczór, szczodry dzień, Warszawa 1989.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz