Boże Narodzenie, rysunek pochodzi z : Tygodnik Illustrowany, 1890. |
Święto Bożego Narodzenia znalazło swoje miejsce w rzymskim
kalendarzu liturgicznym w 354 r. n.e., a na ziemiach polskich pojawiło się wraz
z chrystianizacją. Obowiązująca w kościele katolickim data Bożego Narodzenia
ustalona na 25 grudnia , nie była wybrana przypadkowo – to właśnie na ten dzień
przypadało zimowe przesilenie słońca, które Rzymianie świętowali jako święto
Narodzin Niezwyciężonego Słońca (Dies Natalais Solis Invicti). To święto
solarne poświęcone perskiemu bóstwu słońca, bogu Mitrze, którego kult został
rozpowszechniony w Rzymie w III w. dzięki cesarzowi Aurelianowi, który był jego
gorliwym wyznawcą. Pierwsi chrześcijańscy biskupi rzymscy uznali, że wybór tej
daty na dzień narodzin Chrystusa będzie dobrą przeciwwagą dla tego pogańskiego
kultu, który próbowali zwalczyć. Istnieje również teoria, iż data ta została
ustalona na podstawie apokryfów, według których data poczęcia przypadała na 25
marca ( doliczając 9 miesięcy, dzień narodzin powinien wypaść dokładnie 25
grudnia ).
W tradycji polskiej święto Bożego narodzenia było zawsze
świętem wielkim. Nosiło nazwę „Gody” prawdopodobnie od funkcjonującego w wielu
językach słowiańskich słowa „god” oznaczającego słowo „rok”, a że jeszcze w
wiekach średnich od dnia Bożego Narodzenia rozpoczynał się nowy rok, nazwa ta
mogła oznaczać zetknięcie się dwóch lat czyli dwóch „godów”. Odnaleźć można
również wzmianki iż słowo „god” miało oznaczać dobrą zabawę, wesołość,
biesiadę.
W dawnej tradycji dzień 25 grudnia zapoczątkowywał święto Godów,
które obchodzono aż do święta Objawienia Pańskiego znanego dzisiaj bardziej pod
nazwą święta Trzech Króli. Powód tak długiego świętowania był bardziej niż
prozaiczny – w tych dniach na wsi nie było żadnych ważnych robót polowych bądź
gospodarczych, obejścia były oporządzone, domy wysprzątane, a w domach pozostawało
dużo zapasów poświątecznego jadła.
Dzień 25 grudnia zawsze przebiegał w atmosferze powagi i
skupienia. Był to dzień rodzinny, podczas którego pozostawano w domach,
powstrzymując się od prac oprócz tych niezbędnych, gdyż mogło to przynieść
nieszczęście. Nie wolno było m.in. sprzątać, zamiatać, przynosić wody ze
studni, gotować, rozpalać pod kuchnią a także przeglądać się w lustrze, czesać,
aby nie wzbudzać w sobie niepotrzebnej próżności, dotykać słomy, gdyż zboże
mogłoby się zapalić, a nawet dotykać sierści owiec i bydła. Cały świąteczny
dzień starano się spędzić na modlitwie, odpoczynku, śpiewaniu kolęd i
ucztowaniu.
Boże Narodzenie było też ze względu na swą wagę dobrym dniem
na wróżby: przed kościołem liczono sanie, a ich ilość wróżyła ile będzie wesel
w nadchodzącym roku we wsi, zaś pogoda panująca w ten dzień mówiła o urodzaju:
mróz zwiastował dobry rok i urodzaj plonów.
Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia – św. Szczepana.
Już w drugi dzień świąt znikała cała powaga i zaduma. Z
samego rana wprowadzano do domostw
Kolęda, rys. oryginalny P. Stachiewicza, Tygodnik Illustrowany 1887. |
Podczas mszy świętej, kiedy to święcono owies, a także
rzadziej, inne ziarna zbóż, panowała powszechna wesołość – utartym zwyczajem
było rzucanie z chóru owsa na idącego z tacą księdza i kościelnego. Przy
wyjściu z kościoła kawalerowie obsypywali ziarnem także i ładne dziewczęta,
które uciekały z piskiem.
Ten zwyczaj obsypywania się owsem był zabiegiem magicznym i
miał przynosić urodzaj plonu, był także symbolicznym wspomnieniem męczeńskiej
śmierci św. Szczepana przez ukamieniowanie. Poświęcone w ten dzień ziarna
odgrywały również dużą rolę przy „magicznych” zabiegach w gospodarstwie w
późniejszym okresie.
Ciekawą wróżbą z okolic Dukli, była wróżba na urodzaj owsa –
wierzono, że jeżeli w czasie jego święcenia będzie padał śnieg, to i
przyszłoroczne plony tego zboża dopiszą.
Po mszy św. Zaczynał się czas odwiedzin zarówno u krewnych,
jak i bliskich sąsiadów. Na Pogórzu i w Beskidzie Niskim gości witano bardzo
serdecznie i nazywano „podłaźnikami”. Najmilej widzianym „podłaźnikiem” był
kawaler w domu panny na wydaniu. Wtenczas chłopak starał się zaprezentować
przed dziewczyną i jej rodzicami jak najkorzystniej, tak samo jak dziewczyna,
która mogła się popisać gospodarnością, schludnością, umiejętnością dbania o
dom. Zwyczaj ten ciekawą postać przybierał w okolicach Szymbarku, Moszczenicy,
Rzepiennika Suchego w Gorlickim, gdzie nosił nazwę „śmiecie”. Kawalerowie przychodzili tu do panien z
samego rana i sprawdzali czy w izbie jest czysto – jeżeli było – stawiali wódkę
i poczęstunek rodzinie dziewczyny i jej samej, jeżeli zaś był brud i
nieporządek, poczęstunek i wódkę stawiała dziewczyna, przy czym zawsze był to
dla niej powód do wstydu, a nawet w niektórych przypadkach mógł to być powód
zerwania zaręczyn.
Sprzątanie w ten dzień również miało swój magiczny wydźwięk
– panna po wysprzątaniu izby, wyrzucała śmieci na zewnątrz i obserwowała jaki
ptak przyleci do niej pierwszy – jeżeli wrona,
przyszły mąż będzie bogaty, jeżeli wróbel – biedny.
Popołudniem i wieczorem w karczmach często spotykano się na
wspólnej zabawie. Podczas tejże spotykała się zarówno służba, parobkowie jak i
gospodarze, gdyż św. Szczepana było dniem wypowiadania służby, najmowania jej
na następny rok, oraz wypłaty. W okolicach Dukli zabawa taka nazywała się
„łapiguz”. Chcąc nająć jakiegoś pracownika gospodarz dawał mu tzw. Kolędę, na
którą najczęściej składały się pieniądze i poczęstunek. Jeżeli sługa ją przyjął
oznaczało to iż godzi się na pracę. Największą zniewagą dla gospodarza było jeżeli
przyszły pracownik przyjął kolędę, a następnie odniósł ją za kilka dni.
Bibliografia:
U. Janicka- Krzywda, Rok Karpacki. Obrzędy doroczne w Karpatach Polskich, Warszawa 1988.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
M. Ziółkowska, Szczodry wieczór, szczodry dzień, Warszawa 1989.
Bibliografia:
U. Janicka- Krzywda, Rok Karpacki. Obrzędy doroczne w Karpatach Polskich, Warszawa 1988.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
M. Ziółkowska, Szczodry wieczór, szczodry dzień, Warszawa 1989.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz