OSTATNIE SZTUKI! Gorlickie w Wielkiej Wojnie 1914-1915. Wspomnienia, relacje, legendy.

czwartek, 30 października 2014

Święto Zmarłych

Zaduszki. Rysunek oryginalny E.Perla,
Źródło: Tygodnik Ilustrowany 1883 r.
            Dnia 1 i 2 listopada obchodzimy jedno z najstarszych świąt znanych ludzkości, święto ku czci zmarłych. Zwyczaj upamiętnienia zmarłych znany jest od najdawniejszych czasów niemal wszystkim grupom etnicznym na całym świecie.
             Na terenach dawnej słowiańszczyzny pierwotnie nie było to święto obchodzone w jednym tylko terminie. Zmarłych wspominano przy większości obrzędów dorocznych, starając się pamiętać o nich na co dzień. W domostwach stawiano rzeźbione figurki mające upamiętniać ich osoby, a także zostawiano im posiłki w postaci okruchów chleba, miodu itp.
           Oprócz tych codziennych rytuałów zmarłym poświęcono również osobne  święta, które Słowianie obchodzili początkowo najprawdopodobniej pod koniec lutego. Wówczas to na grobach pozostawiano poczęstunek dla dusz.
          Inne święto poświęcone zmarłym obchodzone było na wiosnę (z jego szczątków pozostał do dziś dnia zwyczaj topienia Marzanny), a także jesienne święto zwane Godami podczas którego również odwiedzano groby, na których spożywano przyniesione ze sobą jadło.
           Święto zmarłych zostało usankcjonowane przez Kościół katolicki w pierwszym tysiącleciu naszej ery, kiedy to w 835 r. papież Jan XI ustanowił jego datę na 1 listopada. Natomiast Zaduszki w dniu 2 listopada oficjalnie obchodzimy od roku 998.


W dzień Zaduszny. Rysunek oryginalny Konopackiego.
Źródło: Tygodnik Ilustrowany 1884 r.


           Zgodnie ze zwyczajem w te dni odwiedzamy groby naszych bliskich i zapalamy na nich znicze. Niewielu jednak wie, że ta ostatnia praktyka ma korzenie w pogańskim zwyczaju zapalania ognisk dla zmarłych. Według dawnych wierzeń ogień miał przyciągnąć dusze, aby ogrzały się przy nim przed powrotem do ciemnych i zimnych zaświatów. Również w tradycję chrześcijańską wszedł pierwotny zwyczaj najbardziej znany pod nazwą „Dziady”, który przetrwał w niektórych regionach naszego kraju aż do XIX w. Obrzęd ten był związany z przywoływaniem duchów na przygotowaną ucztę obrzędową i stał się inspiracją dla poematu Adama Mickiewicza pod tym właśnie tytułem.
Na cmentarzu. Rysunek oryginalny Czesława B. Jankowskiego.
Źródło: Tygodnik Ilustrowany 1886 r.
            Kolejnym dawnym obyczajem związanym ze świętem zmarłych była jałmużna przeznaczona dla tzw. Dziadów kościelnych czyli żebraków chodzących od kościoła do kościoła. Wierzono iż ich modlitwy zostaną wysłuchane. Było to coś w rodzaju znanych nam dzisiaj w tradycji kościoła katolickiego wypominek – żebrak za wspomnienie każdej duszy dostawał pieniądze lub jadło, podzielone na tyle części ilu zmarłych miał wspomnieć w osobnej modlitwie.
           Powszechnie wierzono także, że w noc poprzedzającą dzień zaduszny dusze zmarłych zbierają się na cmentarzu i w procesji wędrują do pobliskiego kościoła, by tam wysłuchać mszy św. Celebrowanej przez zmarłego księdza. Echa tych wierzeń odbiły się także na ziemi bieckiej w kilku zachowanych legendach. Jak podaje W. Fusek, biecki aptekarz, a także regionalista:


          Legend tych jest trzy. Jedna odnosi się do fary, druga do kościoła św. Piotra, a trzecia do nocy w dzień Zaduszny w Święcanach. Święcańska jest typowa. Dziecko tęskni za zmarłą matką i płacze. Ksiądz radzi jej, by jeżeli chce matkę widzieć w Zaduszki, ukryła się we framudze kościoła, a matkę w nocy zobaczy. Sierota ukryła się pod kożuchem i procesję duchów widziała. Na ostatku szła matka niosąca dwa dzbanki łez sieroty. Gdy dziecko do matki ręce wyciągnęło, wtedy ta rzuciła się na córkę, rozbiła jej na głowie dzbanki. A inne duchy jej pomagały dziecko tarmosić. Stało się to za to, że córka swym płaczem matkę niepokoiła. Sierota ledwie z życiem uszła. Legenda farna opowiadana przez siostrę Paszyńskiego, mówi o obcym chłopie, który idąc nocą koło fary, zobaczył procesję duchów do kościoła wchodzących. Wszedł za nimi, bo myślał, że są to żywi ludzie, jeno że w Bieczu jest zwyczaj biało się ubierać. Był on świadkiem całego nabożeństwa przez duchy księdza, organisty i tłumu odprawianego. O legendzie odnoszącej się do kościoła św. Piotra opowiada p. Zajdlowi, której ojciec stary Lignar przyjaźnił się z pustelnikiem Anastazym Warchołem, mającym przy kościółku swoją pustelnię. Warchoł Lignarowi raz zaproponował: „zostań u mnie do północy, a zobaczysz”. I wdzieli z otwartego grobu wychodzącą całą procesję, która do kościoła przez zamknięte drzwi przeniknęła.



Bibliografia:

W. Fusek, Duchy i strachy na ziemi Bieckiej, [w:] Hejnał 1938.
B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
http://bialczynski.files.wordpress.com/2010/11/kult_zmarlych_w_ujeciu_historycznym.pdf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Zostań Patronem Z Pogranicza