Zamek królewski w Bieczu. Rekonstrukcja J. Gumowskiego na podstawie fundamentów zachowanych na Górze Zamkowej. Źródło: G. Ślawska, Związki z Bieczem Królowej Jadwigi, Biecz 1997. |
Najbardziej legendarnym i owianym tajemnicą zamkiem był ten umiejscowiony na górze zamkowej zwanej również górą św. Jadwigi królowej. Do czasów dzisiejszych zachowało się kilka legend związanych z owym obiektem. Jedna z nich dotyczy samego powstania zamku, a brzmi ona następująco: Ponad tysiąc lat temu, za panowania Mieszka I, ziemie nazwane małopolską, zostały na stałe włączone do państwa polskiego. Król wraz z licznym rycerstwem i doradcami objeżdżał te ziemie. Szczególne zainteresowanie objawiał ziemiom nadgranicznym. Tutaj istniejące grody obsadzał swoimi załogami, a gdy uznano, że w danej okolicy dla bezpieczeństwa należy wznieść nowy gród obronny, król wyznaczał odpowiedzialnego rycerza i powierzał mu zbudowanie grodu. Tak było i zapewne w przypadku grodu bieckiego nad rzeką Ropą. Uznano, że istniejący gród jest za mały w dodatku niemal w ruinie, a zatem lepiej będzie na wyższym skalistym wzgórzu zbudować nowy zamek obronny. Do tego zadania król wyznaczył dzielnego i wiernego rycerza Ścibora. Na wzgórzu do dziś zwanym zamkowym, zbudowano z pomocą ludności z osad leśnych drewniany zamek obronny otoczony wysokim ostrokołem. Lasy miejscowe dostarczały dobrego budulca i niebawem zamieszkał w nowym grodzie Ścibor z załogą rycerską gotową bronić powierzonych przez króla ziem i dróg handlowych. Gród miał także dawać schronienie miejscowej ludności w razie niebezpieczeństwa. Do dzisiaj w niewielkiej odległości od zamczyska zachowała się nazwa „Ścibórka”, zapewne niegdyś ziemia należąca do Ścibora, a w miejscu najstarszego kościoła pod wezwaniem św. Piotra we kościele dzisiaj istniejącym w posadzce jest płyta poświęcona Ściborowi, niewątpliwie potomkowi Ścibora mieszkowego.
W tradycji
bieckiej istnieje bardzo stara legenda o tym, że we wnętrzu góry zamkowej
spoczywa śpiące wojsko – według opowieści są to młodzi, przystojni, nie
starzejący się ani nie umierający mężczyźni. Skąd się wzięli- niewiadomo. Jedni
mówią, że są to wojacy króla Kazimierza Wielkiego, inni powiadają, że to
zbrojni towarzysze króla Władysława Jagiełły, którzy po odniesieniu zwycięstwa
w bitwie pod Grunwaldem, nadal czekają na stosowną chwilę aby znowu stanąć do
boju o wolność ojczyzny. Tymczasem śpią snem nie przespanym i tylko wartownicy
czuwają, nadsłuchując pilnie wieści ze świata. A kiedy Polska będzie w potrzebie, wyruszą stalowym hufcem
aby bronić ziemi ojców. Od wschodniej strony, obok drogi przelotowej z Gorlic
do Biecza, u podnóża góry zamkowej jeszcze do niedawna były drzwi żelazne
prowadzące do piwnic, a w zamierzchłym czasach wejście do prowadziło w głąb tej
góry i dalej tunelem aż pod miasto Biecz. Raz pewien śmiałek poszedł z łuczywem
w głąb podziemi, gdzie zauważył olbrzymią komnatę, a w niej śpiące wojsko. Ów
śmiałek pomimo swej odwagi stanął jak wryty. Strach go obleciał i zaczął
uciekać. Niechcąco potrącił wystający kamień, który narobił wiele hałasu.
Wtenczas jeden z czuwających rycerzy zapytał:
- Bracie - czy
już czas?
- Nie, nie czas
jeszcze - śpijcie nadal spokojnie - mówił strwożony śmiałek.
W późniejszych
latach to wejście zamurowano w obawie zasypywania się tunelu. Ale u szczytu
wzniesienia była dziura głęboka i gdy w Bieczu groźna zaraza szalała, zmarłych
rzucano w tę czeluść, a potem otwór zagracono i zasypano ziemią. W czasie I
wojny światowej, ludzie z nadzieją spoglądali w stronę góry zamkowej i pytali:
- Wyjdą śpiący
rycerze - uratują miasto przed Moskalami?
Nie wyszli.
Również gdy rozpoczęła się II wojna światowa, starsi mieszkańcy mówili:
- Teraz to na
pewno wyjdzie śpiące wojsko i obroni Polskę?
I tym razem nie
wyszło, nadal spało snem nie przespanym. Natomiast Niemcy jakby przez zawiść,
lub na przekór tej pięknej legendzie, na szczycie góry zamkowej usytuowali szyb
naftowy, a na zboczu wzniesienia zrobili drogę dojazdową do kopalni. Mieszkańcy
Biecza i okolic z lękiem spoglądali na smukłą wieżę wiertniczą, gdy świder
powoli zagłębiał się w głąb wspomnianej czeluści. Bali się aby groźna zaraza
nie wydostała się z głębin na nowo nie rozpanoszyła się w Bieczu. W latach
powojennych rozkopano górę zamkową w celach naukowo-archeologicznych. Odkryto
fundamenty średniowiecznego zamku na podstawie których J. Gumowski wykonał
szkic królewskiego zamku w Bieczu. Dzisiaj po tylu już latach trawa porosła
wierzchołek wzniesienia, a na zboczach urosły dorodne akacje. Wiatr szumi w
konarach pieśń o bogatej przeszłości Biecza, a zbrojni rycerze tak długo spać
będą, jak długo pozostanie w pamięci potomnych ta piękna legenda.
Inna legenda
odnosi się do XV w. kiedy to Maciej Korwin z wojskiem węgierskim napadł na
Polskę i spustoszył ponad 200 wsi, król w obawie aby nie umocnił się w zamku
bieckim, co by było niekorzystne dla miasta, polecił zburzyć zamek. W czasie
burzenia zamku, kufry z kosztownościami i cennymi przedmiotami zapadły się w
skalne groty. Czy same się po prostu zapadły, czy zostały tam ukryte dziś nie
sposób ustalić. Nikt ich do dziś dnia nie wydobył, a o ich wartości i dużych
ilościach krążą różne opowiadania. Niejednokrotnie zdarzało się, że różni
śmiałkowie starali się dostać do skalnych grot, i gdy im się wydawało, że już
widzą kufry czy skrzynie z kosztownościami, nagle jak wicher pojawiał się
czerwony kur i czar skarbów pryskał. A śmiałek z przerażenia omdlewał i ledwo
żywego znajdowano go dnia następnego. Czerwonego kura, który pilnuje skarbów
zamkowych na zamczysku do dzisiaj zdarza się widywać w jasne księżycowe noce, w
rocznice ważnych wydarzeń w bieckim zamku.
Trzeba również wspomnieć że są plany prac badawczych i rewitalizacji, ale.... góra zamkowa ma kilku właścicieli którzy nie zgadzają na żadne działania.
OdpowiedzUsuń